Muzeum Dzieduszyckich w Zarzeczu, mieszczące się na piętrze zarzeckiego pałacu, zostało utworzone w 2008 roku. Jest oddziałem zamiejscowym Muzeum w Jarosławiu Kamienica Orsettich i niejako uzupełnia jarosławską wystawę stałą, która poprzez artefakty prezentuje historię miasta i mieszczan. Ekspozycja prezentowana w zarzeckiej rezydencji ma dwojaki wymiar – poprzez wyjątkowe miejsce opowiada o konkretnej rodzinie i kilku niezwykle ważnych jej przedstawicielach, na czele z inicjatorką budowy pałacu Magdaleną z Dzieduszyckich Morską, czy Włodzimierzem Dzieduszyckim, twórcą Muzeum Przyrodniczego we Lwowie, natomiast poprzez losy samej rodziny szerzej prezentuje cząstkę historii Polski pod zaborami, ziemiaństwa, jako warstwy społecznej – Polaków pozbawionych własnego państwa, którzy stając w obliczu narodowej tragedii i mając pełną tego świadomość, pomimo to starali się żyć i pracować dla ojczyzny i stawali się społecznikami i filantropami, pracowali u podstaw, starali się polepszać położenie ekonomiczne włościan, wspierali w różny sposób zrywy niepodległościowe, organizowali życie kulturalne, prowadząc salony literackie, dbając, by całkowicie ono nie wygasło, zbierali i z wielkim pietyzmem przechowywali pamiątki po dawnych czasach, tworząc kolekcje, które stawały się następnie zalążkami zbiorów pierwszych polskich muzeów.
Zespół parkowo-pałacowy w Zarzeczu to jedno z najpiękniejszych tego typu założeń na Podkarpaciu. Arystokratyczną rezydencję, otoczoną romantycznym parkiem, wybudowano w latach 1807-1818 z inicjatywy Magdaleny z Dzieduszyckich Morskiej i jej męża, Ignacego Morskiego, według projektu cenionego architekta doby klasycyzmu, Christiana Piotra Aignera, który sławę i uznanie zdobył m.in. pracując dla rodziny Czartoryskich w Puławach i tworząc dla księżnej Izabeli Świątynię Sybilli.
Magdalena z Dzieduszyckich Morska była kobietą niezwykłą – światłą i energiczną, posiadającą liczne talenty i pasje. Urodzona w 1762 roku, jako córka Tadeusza Gerwazego Dzieduszyckiego i Salomei z Trembińskich, odebrała w rodzinnym domu solidne wykształcenie. W 1783 roku poślubiła swojego kuzyna, Ignacego, z którym zamieszkała w jego majątku w Pruchniku, a następnie w malowniczo położonym Zarzeczu. To właśnie tutaj młodzi małżonkowie postanowili osiąść na stałe i wybudować wspaniałą rezydencję, której wnętrza pani Morska urządzała z wielką pasją i smakiem. Magdalena od zawsze przejawiała zdolności twórcze, rysowała i malowała. Kochała także rośliny, zaprojektowała własny ogród i park oraz zabudowania folwarczne w swoim majątku. Wszystkie swoje przemyślenia związane z organizacją wiejskiej posiadłości oraz zakładaniem ogrodu zawarła w albumie o Zarzeczu („Zbiór rysunków wyobrażających celniejsze budynki wsi Zarzecza w Galicyi w obwodzie Przemyskim leżącej, częścią z natury zdjętych lub uprojektowanych, z opisem budownictwa wiejskiego w sposobie holenderskim i angielskim i ogólnemi myślami o przyozdobieniu siedlisk wiejskich przez M.M.”), wydanym w 1836 roku, bogato ilustrowanym grafikami prezentującymi pałac i park, wnętrza rezydencji, zabudowania przeznaczone dla włościan, detale architektoniczne oraz własnoręcznie przez nią zaprojektowane bukiety kwiatów.
Małżeństwo Morskich nie należało do udanych. Nie doczekali się oni także potomstwa, toteż Magdalena, dziedzicząca Zarzecze po zmarłym mężu, zapisała je następnie swemu bratu, Józefowi Kalasantemu. Majątek przechodził w rodzinie Dzieduszyckich z pokolenia na pokolenie, pełniąc funkcję letniej rezydencji lub stałej siedziby rodowej. Ostatecznie Dzieduszyccy zmuszeni byli opuścić pałac podczas II wojny światowej (1944 r.), a po jej zakończeniu rezydencję przekazano w użytkowanie szkole rolniczej. Taki stan rzeczy miał miejsce do roku 1985. Od tego czasu budynek stał opuszczony. Remontu doczekał się pod koniec XX wieku, a następnie przeznaczony został na siedzibę dla kilku instytucji kultury, w tym dla Muzeum Dzieduszyckich. Od tamtej pory do pałacowych sal sukcesywnie powracają meble, stanowiące pierwotne wyposażenie pałacu, które w 1947 roku decyzją władz zostały przekazane do Muzeum w Jarosławiu.
Sale ekspozycyjne, przynajmniej w części, urządzone są zgodnie z ich oryginalnym wystrojem z I ćwierci XIX wieku, a ich aranżacja w ciągu amfiladowym została pomyślana w ten sposób, by treści przez nią przekazywane oddawały wszystkie pasje i zamiłowania Magdaleny z Dzieduszyckich Morskiej i by stały się one pretekstem do szerszej opowieści o życiu, zwyczajach, kulturze i mentalności XIX-wiecznej arystokracji.
Spacer po Muzeum rozpoczyna się w pokoju stanowiącym Gotowalnię, które jest pomieszczeniem podrzędnym względem pozostałych sal w amfiladzie. Stoją tu meble, służące do przechowywania ubrań i innych elementów garderoby – wysoka pięcioszufladowa komoda i szafa oraz lustro typu psyche. Wygodna kanapa i stół służyły do wypoczynku, a niciak, przy którym można było oddać się ręcznym robótkom, był mebelkiem podręcznym, niezbędnym każdej damie. Tutaj umieszczone zostały także naczynia toaletowe, srebrne i porcelanowe, pozwalające zadbać o higienę oraz niedbale odłożone wachlarze i delikatne koronkowe szale. Na ścianach garderoby zawisły grafiki modowe z pierwszej połowy XIX wieku, które uzupełniają to wnętrze, jako miejsce, gdzie pani domu szykowała się, ubierała i gotowała do wyjścia. Na grafikach można śmiało prześledzić trendy, jakie panowały wówczas w modzie – od lekkich empirowych muślinowych sukien, aż po rozłożyste suknie biedermeieru, ozdobione „baranimi udźcami”. W centrum garderoby, obok okna umieszczona została grafika – portret Magdaleny z Dzieduszyckich Morskiej, który dołączony był do „Zbioru rysunków…” – albumu o Zarzeczu. Ściany pokoju pomalowane zostały „w kratę”, gdyż ślady takich właśnie prostych dekoracji malarskich odkryto na piętrze pałacu zarzeckiego w trakcie prac konserwatorskich w ubiegłym stuleciu. U góry ściany garderoby zdobi ręcznie malowany fryz w formie wstęgi.
Należy podkreślić, że Magdalena Morska przez całe swoje życie bardzo interesowała się modą i zawsze, nawet już w bardzo podeszłym wieku, ubierała się zgodnie z najnowszymi trendami, co potwierdzają zachowane do dziś portrety pani na Zarzeczu. Wiedząc o upodobaniach Morskiej, w korespondencji do niej adresowanej donoszono jej o tym, jak wyglądały toalety dam na niedawno wydanych przyjęciach. Magdalena dbała o swój wygląd i uczesanie, a w jej zapiskach dotyczących wydatków często odnaleźć można informacje o zakupie tkanin lub koronek na czepce, rękawiczki, szale, czy nowe suknie. Prawdopodobnie prenumerowała także czasopismo „Dziennik mód paryskich”, które poruszało tematy związane nie tylko z modą, lecz także z literaturą.
Sypialnia Pani Domu to pokój prywatny, w którym największą uwagę przykuwa mahoniowe łóżko, przyozdobione fantazyjnie upiętym baldachimem. Jest to łóżko pochodzące z pierwotnego wyposażenia pałacu, prawdopodobnie należące do Magdaleny Morskiej. W sypialni stoi również flankowana kolumnami komoda oraz meble z czeczotki – gotowalnia i sekretarzyk – obydwa należały do hrabiny Morskiej i stanowiły wyposażenie jej sypialni na początku XIX wieku. Wnętrze dopełniają drobniejsze przedmioty – rzeczy osobiste, położone na stoliku obok łóżka oraz wyposażenie sekretarzyka (piękne ekrytuary, dokumenty, bibeloty). Niezwykłe są także wiszące na ścianach grafiki. To bukiety kwiatów, które pochodzą z albumu „Zarzecze”. Bukiety te ułożyła Magdalena z kwiatów według miesięcy ich kwitnienia, od maja do października. Oprócz grafik „kwiatowych” na szczególną uwagę zasługuje odręczny projekt okładki albumu o Zarzeczu oraz prezentowane na ścianie przy oknie grafiki ze zbiorów Macieja Putowskiego, w tym te ukazujące wnętrze rezydencji oraz pałac i park zarzecki. W sypialni stoi także piec, a ściany w górnej partii zdobi ręcznie malowany fryz, wzorowany na tego typu malowidłach z początku XIX wieku.
Morska znana była ze swoich ogrodniczych zamiłowań. Pasję tą dzieliła ze swoim bratem, Wawrzyńcem. Obje zwiedzali podczas swoich europejskich wojaży ogrody botaniczne, doradzali sobie wzajemnie w sprawach, dotyczących dbania o rośliny, wymieniali się sadzonkami, a wyhodowane przez siebie nowe odmiany róż i georginii nazwali nawzajem swoimi imionami. Magdalena kochała rośliny, uwielbiała starą dąbrowę w zarzeckim parku, odnajdywała spokój w pielęgnowaniu rabat w swoim ogrodzie i obmyślaniu nasady w taki sposób, by klomby zawsze pokryte były kwieciem.
Patrząc na ręcznie kolorowane grafiki z wyobrażeniem bukietów kwiatów, przeanalizować można także malarską pasję Magdaleny, która często sięgała po pędzle, akwarele i tusz, m.in. projektując meble, czy kompozycje kwiatowe lub ozdabiając orientalnymi motywami drzwi szaf w jednym z pokoi. Zaprojektowała klomb kwiatów kwitnących przez całe lato, którego rysunek Izabela Czartoryska umieściła w swoim dziele „Myśli różne o sposobie zakładania ogrodów”. Szkicowała także podczas swoich wojaży, chcąc utrwalić rzeczy, które ją zafascynowały. To zamiłowanie towarzyszyło jej przez całe życie (farby są m.in. na liście sprawunków, jakie Ignacy przesyłał jej ze Lwowa, kiedy żyli już w separacji), a jego ukoronowaniem było wydanie bogato ilustrowanego albumu o Zarzeczu.
Kolejny w układzie amfiladowym pokój to Prywatny Salonik, którego ściany pokrywa tapeta na wzór francuskiej tapety z epoki. Również tutaj powróciły meble z oryginalnego wyposażenia pałacu i jest to komplet stylowych mebli, obitych morą w kolorze pudrowego różu oraz szafka i najstarszy w tym pomieszczeniu mebel – XVIII-wieczna komoda, bogato zdobiona techniką intarsji. W serwantce, zgodnie z ówczesną modą, umieszczono pamiątkowe szkło i delikatną porcelanę, a na stole rozstawiono porcelanowy serwis do herbaty. Na ścianach saloniku zawisły duże lustra oraz oryginalne XVIII-wieczne miedzioryty, oprawione w bogato zdobione (wg tradycji – osobiście przez samą Magdalenę) passepartout. Przedstawiają one m.in. różne zawody oraz sceny mitologiczne. Na kominku ustawiony jest kamienny obelisk, ciężkie kandelabry oraz orientalne wazy. W pomieszczeniu tym (podobnie jak w sypialni i garderobie) zadbano o odpowiednią aranżację okien. Dekoracja okienna została odszyta na wzór z epoki, a karnisze ozdobiły złocone zakończenia.
Taki salonik pełnił zazwyczaj rolę pokoju dziennego, gdzie pani domu spędzała czas na wyszywaniu, pisaniu listów lub piciu popołudniowej herbaty oraz na czytaniu. Magdalena prowadziła ożywioną korespondencję z członkami własnej rodziny (ogromną ilość listów wymieniała przede wszystkim z bratem Wawrzyńcem), a także z przedstawicielami elit kulturalnych dawnej Rzeczypospolitej, z którymi była w serdecznej zażyłości. Posiadała ponadto bogatą bibliotekę, którą udostępniała swoim gościom, m.in. księdzu Franciszkowi Siarczyńskiemu, późniejszemu dyrektorowi Ossolineum. Sama również sporo czytała, m.in. o historii, geografii, czy ogrodnictwie. Miała w zwyczaju do każdej ze swych licznych podróży przygotowywać się poprzez czytanie o historii i zwyczajach miejsc, do których się wybierała. Swój bogaty księgozbiór zapisała w testamencie Bibliotece Ossolineum. Jego analiza pozwala dostrzec, jak szerokie były zainteresowania pani na Zarzeczu. Również jej działalność dobroczynna związana była nie tylko z wspieraniem domów sierot, czy zgromadzeń zakonnych, lecz także z pomocą literatom, których nie stać było na wydanie własnych dzieł.
Sąsiednią salę, od niepowtarzalnej, zdobiącej sufit sztukaterii złożonej z kwiatów słonecznika i snopów zboża, nazywaną Pokojem Słonecznikowym, zdobi nietypowa ściana przeszklona taflami luster. Ta zwierciadlana ściana była podczas przyjęć i wieczorków towarzyskich, urządzanych przez panią domu, tłem do występów teatralnych lub odgrywania tzw. żywych scenek. Meble pokoju słonecznikowego również należały do pierwotnego wyposażenia pałacu – jest to garnitur mahoniowych mebli w stylu biedermeier, obitych zieloną tkaniną. W tym pokoju ustawiono fortepian, tzw. żyrafę oraz stoliki i postumenty, na których umieszczono rzeźby i wazy, tak by jak najbardziej nawiązać do wyglądu sali słonecznikowej, uwiecznionej na XIX-wiecznej grafice. Ściany zdobią pejzaże autorstwa J.Ch. Brandta oraz portrety, w tym portret Magdaleny Morskiej w podeszłym już wieku, namalowany przez Alojzego Rejchana. Wisi tu także portret Tadeusza Kościuszki. Jest to kopia – oryginał posiada Muzeum Narodowe w Kielcach. Na ramie tego obrazu wyryty został napis „Walerianowi Dzieduszyckiemu Tadeusz Kościuszko”. Walerian oraz Wawrzyniec Dzieduszyccy – bracia Magdaleny – brali udział w insurekcji kościuszkowskiej, a portret był darem Kościuszki dla Waleriana.
W Pokoju Słonecznikowym wyraźnie widoczne są inspiracje Magdaleny dalekimi podróżami, których odbyła sporo i z których przywoziła piękne przedmioty, ale także głowę pełną pomysłów. I tak z Włoch przywiozła rzeźby i antyczne wazy, z Wiednia meble i zwierciadła, a z Holandii pomysł na siedlisko idealne, z pięknymi i zadbanymi domami włościan. W Wersalu zachwyciła się ogrodami, a do Londynu zawiozła album z rysunkami Zarzecza. Często wyjeżdżała do Lwowa, Drezna, Puław, czy Sieniawy, odwiedzała rodzinę w Warszawie, Poturzycy, Radziszowie, czy Jabłonowie.
Salon górny, czyli Rotunda to jedna z najpiękniejszych i najbardziej eleganckich sal pałacu. Jest pomieszczeniem reprezentacyjnym. Pierwsza właścicielka rezydencji i jednocześnie pomysłodawczyni aranżacji jej wnętrz, urządziła tutaj pokój bawialny, natomiast w Rotundzie dolnej Morska do momentu upadku powstania listopadowego często urządzała bale, na które zjeżdżała okoliczna szlachta i inni znamienici goście (m.in. Izabela Czartoryska, Adam Rościszewski, Henryk Lubomirski, czy wspomniany już ks. Siarczyński). Po 1831 roku zaniechała organizacji przyjęć, a życie towarzyskie w Zarzeczu przygasło, podobnie jak w całej Galicji. Okrągły salonna piętrze zdobią pochodzące z Zarzecza empirowe meble salonowe, którym konserwatorzy przywrócili oryginalny wygląd, wzorując się na grafice, zamieszczonej w „Zbiorze rysunków…”, wydanym przez Magdalenę Morską w 1836 roku. Dzięki zachowaniu grafik z tego albumu dziś wiemy, jak wyglądały sale pałacu, m.in. Rotunda. Wzorowana na Świątyni Sybilli w Puławach, rzuca się ona w oczy jako element dominujący w bryle pałacu, gdy patrzy się na niego z zewnątrz, ale jest też najbardziej charakterystycznym pomieszczeniem wewnątrz rezydencji. Ściany i sklepienie rotundy zdobi bogata sztukateria projektu Christiana Piotra Aignera, wykonana w warsztacie Fryderyka i Wirgiliusza Baumanów. Uwagę zwraca również jedyny ocalały, promieniście rozłożony parkiet, wykonany z kilku gatunków drewna (czeczotka, brzoza, jawor, śliwa i cis). W sali tej zachował się także oryginalny piec kaflowyi kominek, na którym ustawiono rzeźby i kandelabry. Na ścianach zawisły portrety pierwszych właścicieli – Magdaleny i Ignacego Morskich, które przywieźli oni z podróży do Włoch. Podróż tę odbyli państwo Morscy pod koniec XVIII wieku i przywieźli z niej wiele pamiątek i wyrobów rzemiosła artystycznego, którymi przyozdobili pałacowe wnętrza. Portret Morskiej namalował Pietro Labruzzi – Magdalena miała wtedy 31 lat, była kobietą w kwiecie wieku, ubraną (jak zawsze) zgodnie z najnowszą modą.
Patrząc na zachwycające w swojej formie, eleganckie meble, podziwiać można gust Morskiej i jej niezwykłe wyczucie, jeśli chodzi o wystrój sali. Stojąc dziś w drzwiach Rotundy, mamy przed oczami niemal dokładnie ten sam widok, który został utrwalony na grafice z początku XIX wieku. Projektowanie i urządzanie wnętrz w ukochanym pałacu było wielką namiętnością Magdaleny. Z pasją zabrała się za aranżację pokoi, nadając im niepowtarzalny wygląd i charakter oraz… nazwy (np. Pokój, w którym świeci słońce, czy Pokój, w którym pada deszcz). Zamawiała i kupowała meble, zwierciadła i lampy oraz tkaniny na draperie, m.in. we Lwowie, czy w Wiedniu, dbając o każdy szczegół w aranżacji rezydencji. Przywiązywała ogromną wagę do kolorów. Inspiracje czerpała oczywiście ze swoich podróży, z których przywoziła także ciekawe elementy wyposażenia.
Trzeba pamiętać, że Zarzecze to nie tylko pałac, ale całe założenie pałacowo-parkowe. Magdalena Morska kochała rośliny, umiłowała naturę, założyła przy swoim domu piękny park w angielskim stylu, który (w przeciwieństwie do ogrodu francuskiego) miał przypominać jak najbardziej przestrzeń nie skażoną obecnością człowieka i jego ingerencją w naturę. W parku rosły i w niektórych przypadkach rosną do dziś okazy sędziwych drzew – niektóre uznawane już za pomniki przyrody. Z inicjatywy Morskiej powstały sadzawki i klomby z mniejszymi roślinami. Posadzono krzewy różane. Wytyczono alejki spacerowe. W całym założeniu parkowym pojawiły się także różne formy architektury ogrodowej, m.in. altana czy młyn, mające tworzyć nastrojową atmosferę i stanowić tło do spotkań i rozmów na łonie przyrody. Park i ogród zarzecki – duma właścicielki majątku – w tamtym okresie zajmował w galicyjskim krajobrazie wyjątkowe miejsce i uznawany był za jeden z najpiękniejszych. Magdalena starannie go zaprojektowała i pielęgnowała przez całe swoje życie. Najpiękniejszy widok na park rozciąga się z okien Rotundy, dzięki którym ma się wrażenie wprowadzenia do wnętrza pałacu fragmentów krajobrazu .
Zarzecze dzięki Magdalenie, jej pasji, ciągle pogłębianej wiedzy i ogromnej kreatywności stało się jedną z najpiękniejszych posiadłości w Galicji. Morska zbudowała tutaj od podstaw nie tylko romantyczną rezydencję, ale także swój mały kawałek ojczyzny, który sama ukształtowała, z miłością pielęgnowała, ciągle udoskonalała, uczyniła ważnym ośrodkiem życia kulturalnego i sama właśnie tutaj spełniała się, nie jak typowa kobieta tamtej epoki – jako żona i matka, lecz jako artystka, malarka, ogrodniczka, projektantka i filantropka.
Małżeństwo Morskich było bezdzietne, a zatem dziedzicząca po zmarłym Ignacym Magdalena przekazała Zarzecze swojemu bratu, Józefowi Kalasantemu. Józef zmarł niedługo po siostrze, w tym samym – 1847 r., pozostawiając zarząd ogromnym majątkiem jedynemu synowi, Włodzimierzowi, który okazał się wspaniałym gospodarzem, a ponadto politykiem, naukowcem, ornitologiem, mecenasem sztuki, przyrodnikiem, kolekcjonerem i folklorystą.
Gabinet hrabiego Dzieduszyckiego, pierwszego Ordynata, dziedzica majątku zarzeckiego, marszałka Sejmu Krajowego Galicji, to pomieszczenie, w którego wyposażeniu odzwierciedlone zostały przynajmniej w części jego rozliczne pasje i zamiłowania, których wszystkich nie sposób wymienić. W typowo „męskim” pokoju o granatowych ścianach i z ciężkimi storami na oknach, prócz wygodnej kanapy i krzeseł stoją meble służące do przechowywania bogatych zbiorów hrabiego, m.in. książek, zielników, ceramiki, zbiorów paleontologicznych, kolekcji skał i minerałów. Włodzimierz Dzieduszycki cenił wiedzę zawartą w książkach. W 1847 r. sprowadził z Poturzycy do Lwowa wspaniałą, gromadzącą druki i rękopisy odnoszące się do historii Polski bibliotekę odziedziczoną po swoim ojcu oraz sporą kolekcję obrazów. Ponadto w jego zbiorach znajdowały się najróżniejsze twory przyrody, m.in. z dziedziny botaniki czy paleontologii. Z czasem jego kolekcja urosła do potężnych rozmiarów i stała się zalążkiem otwartego we Lwowie Muzeum Przyrodniczego, które Dzieduszycki przekazał w 1880 r. na rzecz narodu, a jego istnienie i funkcjonowanie zabezpieczył utworzeniem Ordynacji Poturzyckiej (1893 r.). W zarzeckim gabinecie Dzieduszyckiego nie zabrakło zatem przedmiotów przynajmniej sygnalizujących dziedziny, w których swoje pasje i zainteresowania rozwijał pierwszy Ordynat. Są tutaj okazy ptactwa oraz trofea myśliwskie i rzeźby z serii „Tańce polskie”. Na biurku i stole rozłożono książki, a serwantkę wypełniła ceramika huculska. Dzieduszycki był typem społecznika, pomagał zubożałym artystom i uczonym, fundował szkoły, a jedną z nich była szkoła ceramiki w Kołomyi, której dyrektorem został Aleksander Bachmiński. To jego wyroby ceramiczne zdobią dziś zarzecki gabinet. Hrabia ponadto organizował i sponsorował wstawy przemysłowe, rolnicze, leśne, czy łowieckie, a także związane z ludowością. W przeszklonej szafce umieszczono zatem wytwory kultury naiwnej – rzeźby o tematyce religijnej i zdobione techniką woskową pisanki. W kącie sali stoi niezwykły mebel – fajczarnia, na której wyeksponowano XIX-wieczne fajki. Swoje miejsce znalazł tu także stoli do gry w karty, z blatem wyłożonym zielonym suknem. Na ścianach zawisły obrazy o tematyce myśliwskiej oraz dwa portrety. Pierwszy z nich przedstawia Włodzimierza w młodzieńczym wieku, drugi zaś jego matkę – Paulinę z Działyńskich. Z okien gabinetu Włodzimierza Dzieduszyckiego rozciąga się wspaniały widok na staw i park w Zarzeczu.