Na pierwszy rzut oka – to zwykła pocztówka, nie różniąca się niczym od innych kart z początku XX wieku w zbiorach jarosławskiego Muzeum. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej, to odkryjemy, że niepozorny kartonik skrywa w sobie niezwykłą tajemnicę – i być może najpiękniejszy list miłosny, jaki zobaczycie w te Walentynki.
Na początku XX wieku karty pocztowe przeżywały okres swojej największej popularności. W okresie, kiedy telefony można było spotkać tylko na poczcie i w niektórych urzędach, trudno było o szybszą i tańszą metodę przekazywania wiadomości na odległość. Pomimo dużych zasług w ułatwieniu komunikacji, pocztówki miały jedną istotną wadę – listonosz lub inne osoby postronne mogły łatwo przeczytać treść zapisaną na odwrocie kartonika. Z tego względu, aby przesłać wiadomość, którą mógł przeczytać wyłącznie adresat, trzeba było się trochę bardziej postarać.
W zbiorach Muzeum w Jarosławiu Kamienica Orsettich znajduje się niezwykła pocztówka, wysłana z Przemyśla do Jarosławia 24 listopada 1909 roku. Na awersie karty widzimy rysunek wiejskiej drewnianej chaty, ujęty w ozdobną ramkę. Na drugiej stronie starannie wykaligrafowano zdawkową wiadomość „Dziękuję ślicznie za życzenia oraz zasyłam serdeczne pozdrowienie”, skierowaną do „Wielmożnej Janiny Partykówny”, zamieszkałej na przedmieściach Jarosławia, w okolicy zwanej „Pasieką”.
Ta dość konwencjonalna formułka niewiele ma wspólnego z tym, co tajemniczy „JG” naprawdę chciał przekazać pannie Janinie. Właściwa treść karty jest ukryta pod znaczkiem pocztowym, naklejonym w prawym górnym rogu kartonika. Po odsunięciu znaczka, naszym oczom ukażą się drobne litery, układające się już w zupełnie inną wiadomość. „Po raz pierwszy w seminarium! 10 godz. wieczór siedzę sam jeden. Tak cicho! Och jakie błogie marzenia, niestety smutne. Boś i Ty smutna” – czytamy. W wiadomości nie chodzi oczywiście o seminarium duchowne, a szkołę średnią – dokładnie C. K. Gimnazjum w Przemyślu.
Ale to nie wszystko. Jeśli przyjrzymy się bliżej, zauważymy delikatne nacięcie papieru mniej więcej w połowie notki ukrytej pod znaczkiem. Po obu stronach linii widać kolejne rozcięcia, biegnące równolegle do siebie wzdłuż dłuższej osi karty, mniej więcej do 1/3 jej szerokości. Nacięcia tworzą jakby szufladkę, niewidoczną od frontu pocztówki, która została sklejona z dwóch osobnych kartoników. W tej skrytce, delikatnie wyciętej w tylnej warstwie karty pocztowej, ukryto liścik napisany na niewielkim prostokątnym kawałku różowego papieru. Obie strony karteczki są starannie wypełnione małymi, ale czytelnymi literami. W liście Janek wyznaje miłość do „swojej najdroższej Janeczki” i prosi o jak najszybszą odpowiedź na jego oświadczyny.
Jak skończyła się ta historia? Jest nam bardzo miło potwierdzić, że panna Janina powiedziała „tak”! Wiele, wiele lat później ta niezwykła pocztówka została ofiarowana do zbiorów jarosławskiego Muzeum przez córkę Janiny i Janka. Tak więc jeśli komuś z mieszkańców Jarosławia ta opowieść wydała się podobna do historii ich pra – lub prapradziadków – to prawdopodobnie to nie jest przypadek.
Niezwykłą pocztówkę można oglądać na wystawie czasowej “Pozdrowienie z Jarosławia”.